- Składamy doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa, wiceprezesa oraz dyrektora Departamentu Rybactwa Państwowego Gospodarstwa Wody Polskie, którzy w związku ze skażeniem Odry złamali art. 231 Kodeksu karnego, który mówi o niedopełnieniu obowiązków prze funkcjonariusza publicznego – poinformowała w imieniu Parlamentarny Zespołu ds. Renaturyzacji Odry posłanka Anita Kucharska-Dziedzic. Jak podkreśliła materiał dowodowy dostarczyły państwowe służby, które w trakcie walki ze skażeniem rzeki starały się ukryć zaniedbania i zaniechania. - Nasze doniesienie dotyczy okresu pomiędzy 3 a 7 września – dodała.
Pod doniesieniem do Prokuratury Okręgowej poza wymienionymi posłankami podpisali się: dr Tomasz Aniśko - współprzewodniczący Zespołu, członkowie: Maciej Kopiec, Katarzyna Kotula, Robert Obaz, dr Krzysztof Śmiszek oraz Małgorzata Tracz, a także posłanki Daria Gosek-Popiołek i Gabriela Lenartowicz.
Zdaniem członków Parlamentarnego Zespołu ds. Renaturyzacji Odry 19 sierpnia Wody Polskie wiedziały, że za śmierć ryb odpowiadają złote algi, a za ich zakwit jest wynikiem skrajnego zasolenia wody. Nie zrobiono jednak nic, by powstrzymać kolejne zrzuty zasolonej wody - prawdopodobnie kopalnianej, co doprowadziło między 3 a 7 września do katastrofy na rzece.
Zniknięcie skażenia Odry z czołówek mediów nie oznacza, że problem został rozwiązany, a przyczyny katastrofy zostały wyjaśnione. Posłanka Anita Kucharska-Dziedzic nie ustaje i drąży temat, aby politycy obozu władzy nie zamietli sprawy pod dywan. - Katastrofa ekologiczna na Odrze z przełomu lipca i sierpnia 2022 r. pokazała, że służby i państwo nie działają, a także nie uczą się na własnych błędach – poinformowała.
- Pytaliśmy na zespole, co zrobiły Wody Polskie, co zrobili odpowiedzialni za rzekę, za czystość wody i za ryby w tej rzece urzędnicy? Nie zrobiono nic i za te zaniedbania urzędnicze, za tą bezczynność poniosą - mamy nadzieję - także odpowiedzialność karną, a nie tylko polityczną – kontynuowała. - Bycie szefem instytucji państwowej, bycie dyrektorem Państwowego Gospodarstwa Wody Polskie to nie tylko wysokie apanaże i limuzyny. To jest także odpowiedzialność i w przypadku zaniedbań i zaniechań to jest także odpowiedzialność karna – oceniła Kucharska Dziedzic.
Zespół przeanalizował materiały, które zostały zamieszczone na stronie Głównego Inspektora Ochrony Środowiska dotyczące badań fizyko-chemicznych Odry oraz Kanału Gliwickiego. - Okazało się, że od 13 sierpnia do 13 września w wodach Kanału Gliwickiego zasolenie utrzymywało się na bardzo wysokim poziomie, który był znacznie wyższy niż te, na które zezwala rozporządzenie Ministra Żeglugi Śródlądowej dotyczące jakości wód – relacjonuje prof. Bogdan Wziątek, ekspert Zespołu ds. Renaturyzacji Odry. - Nastąpiła znaczna szkoda w środowisku, a w Kanale Gliwickim dalej płynęła woda o wysokim stopniu zasolenia. Norma jest określona na poziomie 1000 miligramów, a na ten czas to było około 1500 miligramów, co doprowadziło do powtórnego wykwitu złotych alg, który miał miejsce właśnie pomiędzy trzecim a siódmym września – kontynuował. Jak podkreślił to zasolenie przyczyniło się do śmierci wielu ton ryb.
- Naszym zdaniem doszło tutaj do właśnie zaniedbania obowiązków w związku ze złym gospodarowaniem mieniem Skarbu Państwa, bo ryby czy woda wody i pożytki z nich płynące właśnie takim mieniem są – poinformował.
Zespół podczas prac zwrócił się do wielu zakładów funkcjonujących nad Odrą o informacje na temat ilości zrzucanych ścieków, jednakże takie materiały nie zostały udostępnione. - W związku z tym uznaliśmy, że po prostu powinna to już wyjaśnić prokuratura – poinformował prof. Wziątek.
Zdaniem prof. Jacka Kubiaka katastrofa na Odrze to „była sytuacja zupełnie wyjątkowa, natomiast wszystkie zachowania urzędników były standardowe”. - Taka sytuacja jest zupełnie niesłychana i jeśli nie będzie presji na urzędników, żeby wykonywali swoje zadania tak jak należy to Odra znów zostanie zanieczyszczona – kontynuował. - Wystarczyło zadzwonić, wystarczyło załatwić to przez telefon. Widzieli co się dzieje w tym kanale – podkreślił. - A wygląda na to, że ci urzędnicy po prostu bali się zareagować tak, jak należy – dodał.
- Państwo PiS prowadzi do tego, że służby państwowe nie czują, że muszą cokolwiek robić, bo jeżeli czegoś nie zrobią, to nie będą miały kłopotów – mówiła posłanka Wanda Nowicka. - Moja korespondencja z Wodami Polskimi w sprawie Kanału Gliwickiego, którą prowadzę już od maja, jest dowodem antykorespondencji. Dowiadujemy się z niej, że problem nie jest duży. Po drugie, że to nie jest badanie, tylko monitorowanie co się dzieje. To nie jest obowiązek Wód Polskich, a jeśli to w bardzo niewielkim wycinku, tylko inne instytucje za to odpowiadają – poinformowała polityczka. - Tak państwo nie może działać. Urzędnicy muszą wiedzieć, że poniosą odpowiedzialność. Dlatego też mam nadzieję, że wniosek do prokuratury tym razem zostanie rozpatrzony. A urzędnicy, którzy zawiedli poniosą należne konsekwencje – oceniła.