Pan prokurator Marcin Licznerski to ten sam prokurator, który chciał skazać mojego męża. To on położył łapę na naszej hipotece domowej, aby się zabezpieczyć na wypadek, gdyby mój mąż chciał uciec do innego kraju, aby nie stanąć przed sądem. Tym samym potraktował nas jak pospolitych przestępców.
Podczas dzisiejszego spotkania zostały mi postawione zarzuty, z artykułów z Kodeku karnego, mówiące o tym, że złośliwie przeszkadzałam w mszy oraz również obraziłam uczucia religijne osób, które reprezentowała pani mecenas z Ordo Iuris. Nie przyznałam się do winy i złożyłam krótkie wyjaśnienia.
Stwierdziłam, iż 25 października 2020 r. wspólnie z mężem weszliśmy do kościoła w ciszy i każde z nas trzymało w ręku hasła. Byliśmy w kościele około 60 sekund i był to protest w ramach ogólnopolskiej akcji „Słowa na niedzielę”, która była protestem wobec wtrącania się Kościoła w życie intymne kobiet oraz wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie kobiet. Ten wyrok jest haniebny i de facto pozbawia Polki prawa do legalnego przerywania ciąży.
Pan prokurator Marcin Licznerski chce uporczywie skazać moją rodzinę, mnie i mojego męża. Tym razem jednak nie położy ręki na moim majątku, na mojej hipotece - powiedział, że tym razem tego zrobi. Może pan prokurator nie wie, ale takie działania mnie bardziej mobilizują niż straszą. Jestem jeszcze bardziej zmobilizowana i jeżeli będzie rozprawa w sądzie to oczywiście się stawimy.
Decydując się na ten rodzaj protestu doskonale wiedziałam po co to robię i dlaczego to robię oraz jakie będą tego konsekwencje. Absolutnie tego nie żałuję i jeżeli miałabym to powtórzyć to zrobiłabym to. Takie przesłuchania tylko mobilizują mnie do dalszego działania, w kwestii związanej z Kościołem, pedofilią, czy też przemocą.
Joanna Scheuring-Wielgus, posłanka
Konferencja prasowa po przesłuchaniu w prokuraturze, 29 listopada 2022 r.